Forum www.opowiadam.fora.pl Strona Główna www.opowiadam.fora.pl
Książki są jak towarzystwo, które sobie człowiek dobiera
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rozmowy tzw. dialogi

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.opowiadam.fora.pl Strona Główna -> Krok po kroku...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jeanette




Dołączył: 10 Lut 2008
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:47, 16 Lut 2008    Temat postu: Rozmowy tzw. dialogi

Więc macie jakiś plan pisania dialogów?
Czy po prostu piszecie je od tak?
Jak zrobić by dialog nie był sztuczny?
Zapraszam do rozmowy Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Vedis




Dołączył: 10 Lut 2008
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:23, 16 Lut 2008    Temat postu:

Heh zalezy od natchnienia... Jeśli osiągnie ono najwyższy stopień, wtedy zaczynam filozofować, a w normalnym stanie piszę... co mi przyjdzie do głowy. Jakość może lepiej pozostawie innym Dla porównania wkleję dwa rodzaje dialogów:

1) Z najwyższym natchnieniem


W tym momencie generał dostrzegł ją i oznajmił, że opuszcza komnatę. Ludwik przyjął to ze spokojem, choć w głębi duszy był zawiedziony. Gdy Konarski wyszedł, Anna i jej ojciec usiedli na kanapie. Księżniczka rozejrzała się dookoła. Pomimo barwnych ścian, pomieszczenie było mroczne. Zapewne była to sprawka małych okienek, przez, które wpadało niewiele światła. Anna często zastanawiała się, czemu ojciec wybrał akurat tę ponurą komnatę na swój pokój. Na dole było tyle pięknych pomieszczeń, jednak on wolał mały gabinecik na poddaszu. Mroczy pokoik miał swój urok, jednak pasował raczej do artysty, czarownicy bądź biedaka. Na pewno nie do eleganckiego księcia. Spytała go o to.
- Nie wiem, czemu, ale zawsze ciągnęło mnie coś do mroczności – odrzekł.
- Masz rację ojcze. Jednak czy nie tracą one swej urody, gdy przebywasz w nich całymi dniami? Wydaje mi się, że sprawiają nam one najwięcej radości, gdy zmęczymy się wesołym słońcem. – Przy nikim innym nie odważyłaby się mówić w taki sposób. No może tylko przy Julii, która sama często używała takiego języka. Jednak wiedziała, że ojciec ją zrozumie. Ich dusze były bardzo podobne.
– To prawda. Jednak w tym pokoiku jest coś więcej niż ponurość i oryginalność. Mam z nim bardzo przyjemne wspomnienia. Powietrze, które po nim krąży pamięta najszczęśliwsze chwile mojego życia, Daleko im było do smutku, śmierci i tych wszystkich pochmurnych spraw. Panowała tylko radość połączona z nadzieją, która nigdy nie spełniła swych oczekiwań. Pozostaje ból, tajemnica, a zarazem szczęście. Bo przecież mogło być gorzej.– Anna nie wiedziała, co ojciec ma na myśli, Jednak nie pytała go o nic. Zdała sobie sprawę, że ma on przed nią jakieś sekrety. Milczała, rozmyślając o jego słowach. Ciszę przerwał ochrypły głos Ludwika:
- Nie wierzę, że to jest powodem twojej wizyty.
-, Bo nie jest. Chciałam poprosić, byś mi pozwolił wrócić do Radziwiłłów – Na jego twarzy malowało się poirytowanie i znudzenie. Całkowicie znikło wcześniejsze podniecenie. Pomimo to kontynuowała dalej, – Dlaczego nie pozwalasz rozkwitnąć tej miłości? Czy wolisz bym wyszła za kogoś, kogo nie kocham?
- A, więc go kochasz?
Anna kontynuowała dalej, jakby nie słyszała jego słów.
- Zdecydowana większość szlachty wychodzi za maż nieszczęśliwie. Ludzie żenią się z tymi, których nie kochają. A czy nie lepiej byłoby, gdybyśmy zostali połączenie związkiem małżeńskim z własnej woli, a nie rodziców? Jak piękny byłby ten świat, gdyby składał się z samych zakochanych par? Wiem, niestety, że to niemożliwe. Są głupie zasady, które pozwalają nam na ślub tylko kobiecie i mężczyźnie z tego samego stanu. Jednak starajmy się dążyć do szczęścia, na tyle, ile to możliwe.
Zdziwiona Anna zauważyła, że ojciec wzruszył się jej wypowiedzią. Wstał i podszedł do dużego portretu Józefa Konarskiego. Był on widoczny, tylko dzięki świeczce, którą Ludwik trzymał w ręku. Popatrzył na niego przez chwilę. Zaczął się dziwnie zachowywać. Złapał się za serce, trząsł się. Wypowiadał jakieś słowa. Były one jednak zbyt ciche i niewyraźne, by Anna mogła rozszyfrować ich treść. Po kilku minutach powiedział głośniej:
-, Co ja zrobiłem…
-, Co się stało, tatusiu? – Spytała zaniepokojona Anna.
- Ach, nic, nic… Nie przejmuj się mną. Powiedziałaś mi coś bardzo mądrego i udowodniłaś, jak bardzo się myliłem. Masz rację. Miłość jest najważniejsza. Jedź do Radziwiłłów i poślub Jana Konrada.
Oczy Anny Kornelii błysnęły, a serce wypełniło się radością. Nie posiadała się ze szczęścia. Podziękowała ojcu. Posiedziała u niego jeszcze przez chwilę, rozmawiając o mało ważnych sprawach, a potem wróciła do siebie. Tego samego wieczoru zaczęła się pakować. Rozumie się przy pomocy służących. Wyjechała następnego dnia.

2) Zwykły dialog

Podeszła do niego, widząc w nim swoje odbicie. Przez moment zastanawiała się, czy nie wypróbować jego właściwości i wyobrazić sobie jakąś osobę…Jednak zlęknęła się i nie zrobiła tego. Postanowiła powiedzieć o nim Julianie. Ruszyła w stronę wyjścia, jednak ktoś ją powstrzymał. Ku przerażeniu stwierdziła, że tą osobą była ciocia Mercedes.
- Ciociu! Przecież ty nie żyjesz! – zawołała przerażona dziewczyna.
- Owszem – odrzekła ciocia – Przyszłam tutaj, aby uratować świat…przed tobą!
- Przede mną? Niby, dlaczego? – krzyknęła wystraszona Diana. – Co ja złego zrobiłam?
- Nie mogę pozwolić, abyś rozpowiedziała ludziom o tajemnicy zaczarowanego lustra – powiedziała ciocia.
- Powiem o tym tylko Juli…Przecież ona i tak już wie – rzekła Diana.
- Nie! Nie możesz powiedzieć nawet Julianie! – krzyknęła ciocia Mercedes – Ona nie może wiedzieć, że lustro znajduje się na strychu!
- Ciociu, nie poznaję cię! – zawołała Diana – Przecież zawsze byłaś taka miła
- Robię to dla dobra świata! – krzyknęła Mercedes – Musze cię stąd zabrać
Po tych słowach Diana poczuła, że robi jej się ciemno przed oczami. Wydawało jej się, że biegnie przez dziwny, nieznany labirynt. A potem upada i znika w otchłani ciemności.

Z tym, że ten pierwszy dialog pisałam dwa lata temu, a ten drugi jakiś miesiac temu;] Sami oceńcie jakość ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.opowiadam.fora.pl Strona Główna -> Krok po kroku... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin