Forum www.opowiadam.fora.pl Strona Główna www.opowiadam.fora.pl
Książki są jak towarzystwo, które sobie człowiek dobiera
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przeminęło z wiatrem

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.opowiadam.fora.pl Strona Główna -> Klasyka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Vedis




Dołączył: 10 Lut 2008
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:49, 10 Lut 2008    Temat postu: Przeminęło z wiatrem

Najpierw notatka z Wikipedii:
Przeminęło z wiatrem (tytuł oryginału: Gone with the Wind) – powieść amerykańskiej pisarki Margaret Mitchell z 1936 roku. Historia w niej opowiedziana dotyczy czasów wojny secesyjnej i ukazuje losy bogatej córki plantatora bawełny - Scarlett O'Hary, w czasie tego burzliwego okresu.

W roku 1991, po wielu latach starań i procesów o prawa autorskie, powstała powieść kontynuacji, autorstwa Alexandry Ripley, zatytułowana "Scarlett". W Polsce ukazała się ona jeszcze w tym samym roku, nakładem wydawnictwa Atlantis. Jakiś czas wcześniej, w Polsce, ukazał się również nieoficjalny sequel, jako dodatek do magazynu "Przyjaciółka". Jego autorką była Anna Mildner. Utwór, zatytułowany "Dalsze losy Scarlett O'Hara i Retta Butlera", miał charakter pastiszu.

"Przeminęło z wiatrem" doczekało się ekranizacji w 1939 roku.


Recenzje różnych ludzi

Aphte

Wiele już powiedziano o urodzie tej powieści, wiele zapewne zostanie jeszcze powiedziane. Krytyczne analizy poświęcone obrazowi Południa zawartemu na kartach tego romansu wypełniłyby zapewne małą biblioteczkę. Postaci głównej bohaterki – nieszablonowej i oryginalnej w swej konsekwencji (żeby nie nazwać tej cechy Scarlett po prostu uporem) – poświęcono wiele rozpraw. Ja też chcę dołożyć tu swoją cegiełkę.

Zanim jednak spróbuję wyjaśnić, w czym widzę wyjątkowość tej postaci, poświęcę dosłownie kilka zdań tytułowi powieści. "Gone with the wind", czyli "Przeminęło z wiatrem…". Bardzo trafiona metafora całej powieści. Jest to bowiem opowieść o świecie, który zniknął niczym za podmuchem wiatru. Właściwie nie był to podmuch, a czas burzliwych przemian. Skończyła się epoka dumnych plantatorów. Wojna secesyjna sprawiła, że dawne Południe odeszło w zapomnienie. Przeszłość można było znaleźć jedynie w zapachu starych miast i krajów, jak to w finałowej scenie określił Rhett. Narodziła się nowa jakość, a przystosowanie do zmienionej rzeczywistości nie było łatwe.

I w ten sposób dochodzę małymi kroczkami do oceny głównej bohaterki, co pozwoliłam sobie zapowiedzieć powyżej. Szesnastoletnią Scarlett O'Harę poznajemy w 1861 roku. Południe szykowało się wówczas do wojny, a wśród jego mieszkańców panowało przekonanie o jej rychłym końcu i zwycięstwie nad Jankesami. Dlatego nawet czające się widmo wojny domowej nie zburzyło sielankowej wizji. Wystarczyło jednak kilka lat, a stary porządek runął w gruzy. Świat, w którym żyła Scarlett, uległ diametralnej przemianie, a rzeczywistość, w jakiej przyszło egzystować bohaterom powieści, wymagała przystosowania się, zmiany poglądów, niekiedy zaprzeczenia ideałom. Na Południu narodził się biznes i, żeby utrzymać się na powierzchni, należało walczyć o byt, przetrwanie. Ci, którzy tego nie potrafili, ginęli. Naszej Scarlett nie brakowało ani energii, ani woli walki. To urodzona kobieta biznesu, wręcz zaprogramowana na sukces, jak gdzieś przeczytałam. Wprawdzie jej praktyczny stosunek do życia i bezkompromisowość graniczyły z okrucieństwem, ale nie sposób nie czuć dla niej podziwu. Była odważna, a ta cecha w każdych czasach budzi szacunek. Spryt, choć nie wszyscy wartościują go dodatnio, umożliwił jej egzystencję w czasach, które przetrwali tylko najsilniejsi. Dzięki tym cechom wyprzedziła czasy, w których przyszło jej żyć.

To trudne warunki zmusiły ją do walki o przetrwanie. Niestety, z czasem walka stała się celem samym w sobie, dlatego bohaterka straciła szansę na miłość. Nie zauważyła, że przez szereg lat u jej boku stał mężczyzna, który nie tylko ją kochał, ale i rozumiał doskonale. Zbytnio skoncentrowana na ustawicznym braniu się z życiem za bary, nie dostrzegła, że Rhett - jedyny na świecie - rozumiał jej determinację, cenił jej jakże niekobiecy zmysł praktyczny. Z takim mężczyzną, może cynicznym, ale i zaradnym, inteligentnym oraz namiętnie kochającym, mogła iść przez życie.

Samemu Rhettowi należałoby właściwie poświęcić osobną recenzję, podobnie jak Meli i Ashleyowi. Warto by się pokusić również o ocenę stosunku ludzi Południa do niewolników, odnieść się do kwestii wiarygodności obrazu Margaret Mitchell w tym względzie. Może jeszcze podejmę się tego zadania na stronach Biblionetki.

Patek

Mimo iż nie przepadam raczej za romansami historycznymi (bo, bądź co bądź, "Przeminęło..." jest najbliższe właśnie temu gatunkowi), ta książka mnie zachwyciła. Przez dobry tydzień chodziłam i plotłam: Kocham Retta Butlera, Ashley to cipka, a Scarlett jest niesamowita. Co więcej, uważam, że za pomocą właśnie tego zdania najtrafniej oceniam swój stosunek do tego arcydzieła (bo chyba mogę się tak wyrazić?).

Wątek historyczny autorka rozwinęła na odpowiednim poziomie: nie ma tu zbędnego gderania o szczegółach, ale na lekcjach udało mi się kilka razy zabłysnąć ponadprogramowymi wiadomościami...

Historia jest tu tylko tłem - na pierwszym planie ciągle jest piękna Scarlett O'Hara, jedna z najbardziej złożonych, według mnie, postaci literackich. Twarda, inteligentna, sprytna i uparta jak oślica; popełniająca wiele, wiele błędów, ale umiejąca się do nich przyznać. A jej motto: "Pomyślę o tym jutro..." sprawia, że lubię ją jeszcze bardziej (choć, jakkolwiek na to patrzeć, stosuje tu słodką "spychologię"). Także inni bohaterowie "Przeminęło z wiatrem" nie dają o sobie zapomnieć. Rett Buttler, a nawet Niania i Ashley (mimo że strasznie mnie denerwował, na swój sposób był ciekawy i oryginalny) są prawdziwymi ludźmi - z wadami, humorami, zaletami i talentami. Każda postać ma nadzieje, marzenia, wspomnienia. Aż trudno samą siebie było mi przekonać, że to przecież "tylko" fikcyjni bohaterowie...

Gorąco polecam - i niech nikogo nie zniechęcą jej rozmiary, bo pochłania się ją baaardzo łapczywie. Niecierpliwi będą zadowoleni, bo co stronę się coś dzieje. Trudno się dziwić, kiedy powieść opisuje burzliwe życie tak gorącej osóbki jak panna, a potem pani O'Hara... ;P

A zakończenia oczywiście nie zdradzę! Zapewniam jednak, że nie jest ckliwe i przepełnione patosem. Po prostu: zaskakujące.

Magda_lena 1990

Przeminęło z wiatrem" pokochałam od momentu, w którym po raz pierwszy obejrzałam film o tym samym tytule z Clarkiem Gable i Vivien Leigh w rolach głównych. Zaintrygowana, przejęta, momentami szczerze wzruszona - postanowiłam sięgnąć po powieść Margaret Mitchell.

Miałam szczęście. Na 16 urodziny rodzice sprezentowali mi trzy tomy wyżej wymienionego dzieła. Nie muszę chyba mówić, jak wielką sprawili mi tym niespodziankę. Niemal natychmiast zabrałam się do lektury, stwarzając w wyobraźni barwny opis wydarzeń roku 1861.

Scarlett O'Hara to córka zamożnego plantatora bawełny z Georgii. Nie jest typem klasycznej piękności, jednak wrodzony wdzięk i pogoda ducha sprawiają, że otoczona jest tłumem wielbicieli. Serce dziewczyny bije dla pewnego melancholijnego intelektualisty - Ashleya Wilkesa. Mężczyzna jednak zaręcza się z Melanią Hamilton - typową szarą myszką, która nie wyróżnia się ani urodą, ani dowcipem, ani (w mniemaniu rywalki) ciekawą osobowością. Scarlett nie należy jednak do osób, które zwykły długo płakać nad raz rozlanym mlekiem - chcąc zrobić ukochanemu na złość, wychodzi za mąż za brata Meli - Karola, który wkrótce umiera na zapalenie płuc. Młodej wdowie nieprzeznaczona jest jednak długa żałoba i samotność...

Losy Scarlett śledziłam z niesłabnącym zainteresowaniem. Podziwiam szczerze Margaret Mitchell za to, że potrafiła stworzyć postaci tak oryginalne i wyraziste, iż wydawać by się mogło, że istnieją one naprawdę. O'Hara nie jest ani delikatną panienką, ani subtelną, wrażliwą, zwracającą uwagę na niuanse damą. To kobieta twarda, silna, momentami nawet bezwzględna. Jej postępowanie wzbudza kontrowersje, jednak samej bohaterki nie sposób po prostu nie lubić. Scarlett jest osobą, którą szczerze podziwiam. Przy jej zaradności, odwadze i energii blednie to, że często działa z nieczystych pobudek.

Kolejną zasługującą na uwagę postacią jest kapitan Rett Butler, który, odkąd po raz pierwszy zetknęłam się z dziełem Mitchell, stał się moim ideałem mężczyzny. To człowiek mądry, dostrzega wady świata, w którym żyje, nienawidzi obłudy, drwi sobie z konwenansów. Pod cynicznym uśmiechem i chłodnym spojrzeniem skrywa wrażliwe serce, gotowe do wielkiej, żarliwej miłości. Nie boi się niczego, poza odrzuceniem ze strony kobiety, którą obdarzył prawdziwym uczuciem. Drwi z patriotyzmu południowców, jednak sam w pewnym momencie zaciąga się do wojska, także chcąc walczyć dla "Sprawy". Z niejaką wyższością spogląda na resztę świata, ale szanuje i podziwia osoby, które w życiu kierują się szlachetnością i bezinteresownie niosą pomoc potrzebującym.

Równie dokładnie można scharakteryzować Melanię, Ashleya, Mammy, Gerarda O'Harę, Ellen, Zuelę, Willa, Franka Kennedy'ego... Każda postać, która przewija się przez stronice powieści ma w sobie jakąś iskierkę, która nadaje jej oryginalnych barw, czyni żywą i nieśmiertelną. Margaret Mitchell stworzyła niejako wspaniałą kolekcję różnorodnych wzorców psychologicznych. Mela jest prawdziwym kryształem, zbiorem wszelkich cnót. Ashley to niezaradny romantyk, zamykający się w świecie własnych idei i wyobrażeń, od Mammy zaś bije iście rodzicielskie, można nawet powiedzieć "babcine" ciepło.

"Przeminęło z wiatrem" to jednak nie tylko zawiły wątek uczuciowy. Tłem dla losów Scarlett O'Hary jest przecież wojna secesyjna. Ilekroć teraz w telewizji bądź też podczas lekcji historii pada ów termin, przed oczami staje mi scena rozgrywająca się w Dwunastu Dębach. Młodzi, można rzec - narwani południowcy cieszą się z wypowiedzenia wojny, z optymizmem patrzą w przyszłość, są pewni zwycięstwa.

Dla niektórych "wojna" jest pojęciem, które kojarzy się głównie z udowodnieniem swego bohaterstwa. Inni, jak na przykład Scarlett - w ogóle się nią nie interesują. W 1861 roku nikt jednak tak naprawdę nie wiedział, co owo złowrogie słowo oznacza. Margaret Mitchell w bardzo plastyczny sposób odmalowała losy walk między Północą i Południem. Optymistyczne poglądy południowców nie zakładały przecież kilku lat starć na froncie, biedy, głodu, niewyobrażalnych cierpień fizycznych i upokorzeń. A był to wszak dopiero początek...

Książkę Margaret Mitchell szczerze wszystkim polecam. I niech nikogo nie zraża objętość powieści, ponieważ (jak już wiele innych osób przede mną zdążyło zauważyć) "połyka" się ją błyskawicznie. Przy okazji uzupełnia się też swoją wiedzę licznymi ciekawostkami historycznymi.

Zachęcam także do obejrzenia filmu, który sprawił, że zainteresowałam się powieścią "Przeminęło z wiatrem". Do tej pory Scarlett O'Hara ma dla mnie postać Vivien Leigh, a Melania Hamilton - Olivii de Havilland. Niezapomniana pozostaje również kreacja Hattie McDaniel, czyli Mammy.

Chociaż i nasz świat, i nasze idee kiedyś być może także czeka zagłada, książka Margaret Mitchell pozostanie dla mnie na zawsze niezwykłym obrazem bohaterstwa, namiętności i nadziei, gdyż zgodnie ze złotą myślą Scarlett O'Hary: jutro też jest dzień...

Madziusieńka


Najpierw może kilka słów o autorce. Margaret Mitchell urodziła się w 1900 roku, a zmarła w 1949. Jej dzieło pt. "Przeminęło z wiatrem" to arcydzieło literatury światowej, które już w momencie wydania stało się bestsellerem i jest nim do dzisiaj. Książkę przetłumaczono na wiele języków, na jej podstawie nakręcono wspaniały film w reżyserii George'a Cukora, z niezapomnianą Viven Leigh w roli głównej.

Jest rok 1861. W pierwszych rozdziałach autorka ukazuje nam typowy, sielankowy obraz Południa: wielkie plantacje bawełny, setki niewolników, odważni panowie, dystyngowane damy (ale nawet w epoce takich doskonałych kobiet istniały ulicznice), dżentelmeni (którzy dobrze zachowywali się pry damach, w męskim towarzystwie lubili "rozrabiać") oraz urocze, rozkapryszone panienki (którym zależało tylko na jednym - złapać męża) i ich murzyńskie nianie (miały nieograniczoną władzę nad dziewczętami). Ten arkadyjski obraz bardzo różni się od tego, co podaje nam historia. Ale trzeba przyznać, że na niewolnicze Południe historia patrzy oczami zwycięzcy, czyli Jankesów. Dlatego opisy autorki, obalające stereotypy, są takie niezwykłe.

Po wojnie życie bogatych plantatorów całkowicie się zmieniło. Aby przeżyć, trzeba było ciężko pracować, skromne jadać, a czasami nawet głodować. Południowcy nie potrafili pogodzić się z utratą majątków i pięknego życia. Nie potrafili ani odnaleźć się w nowych warunkach, ani walczyć o dawne życie. Razem z nimi odeszła epoka świetności Południa.

Na tym ciekawym tle poznajemy Scarltt - piękną,zielonooką, próżną, odważną, silną, upartą, inteligentną, radosną, cieszącą się życiem, zakochaną w Ashleyu, "mierzącą w obwodzie zaledwie siedemnaście cali - {mająca] najcieńszą talię w trzech powiatach!" - taką ciekawą osobowość przedstawia nam Margaret Mitchell. Nie słodziutką i głupiutką pannicę (taką jak jej siostra Zuela), ale bardzo interesującą osóbkę, która potrafi walczyć o to, co dla niej ważne. I choć Scarlett wiele w życiu przejdzie, się raczej nie zmieni, ale dane jej będzie poznać to, co jest najważniejsze. Co to będzie, nie zdradzę.

Pani O'Hara (mówię "pani", bo panną w powieści była krótko) nie ma łatwego życia. Wszystko to przez wojnę, ktora co prawda niewiele obchodzi Scarlett, ale która zmienia jej życie - tak jak wszystkich ludzi tamtej epoki. Bohaterka musi walczyć o przetrwanie swoje i całej rodziny - zbioru życiowych nieudaczników - którzy po latach szczęścia i wygody nie potrafią walczyć o swój byt. W dodatku jest bardzo nieszczęśliwa, bo jej ukochany ożenił się z inną, ponieważ - muszę to powiedzieć - nie miał odwagi, aby być z osobą tak pełną życia i temperamentu, jak Scarlett. Ale nieszczęśliwe uczucie, jak również nic innego na świecie, nie jest w stanie załamać pani O'Hary. Jej dewiza - słynne "pomyślę o tym jutro" - to skuteczny sposób, by przetrwać w czasach troski i nędzy.

Podziwiam Scarlett. Po prostu muszę ją podziwiać, mimo że zapomniała o dobrych manierach, uczuciach, istnieniu dobra - jej jedynym marzeniem była duża ilość pieniędzy. Ale nie można się jej dziwić - skoro chciała pomóc bliskim i ukochanej Tarze, swojemu najmilszemu domowi - musiała mieć dużo pieniędzy. Dlatego nie widzę w jej postępowaniu nic karygodnego. Moim zdaniem, godni potępienia są ci, co biernie poddawali się losowi i nie potrafili o siebie walczyć, a nie ludzie, którzy po najgorszych klęskach i niepowodzeniach zaczynają życie od nowa. Taka właśnie była Scarlett. Gdyby żyła w naszych czasach, mogłaby być ideałem współczesnej kobiety: silnej, odważnej, inteligentnej i pięknej. Wtedy, ponad dwieście lat temu, istniały inne "wzory kobiecości". W tamtych czasach kobiety takie jak Scarlett nie były jeszcze "modne".

Trzy małżeństwa to trzy epoki w życiu Scarlett. Żadnego z nich nie zawarła z miłości. Pierwsze miało być zemstą na Ashleyu. Poźniej bohateka żałowała porywczości i nieprzemyślanej decyzji, ale mąż szybko zmarł na wojnie. Drugie i trzecie małżeństwo - dla pieniędzy. Ale każde z nich czegoś ją nauczyło. Czego - dowiecie się z powieści.

Wśród bohaterów na szczególną uwagę zasługuje Rhett Butler (trzeci mąż Scarlett) i Melania, żona Ashleya. Rhett ma charakter podobny jak jego żona: jest cyniczny i lubi pieniądze. Ale to tylko maska, bo tak naprawdę Rhett pragnie szczęścia i miłości, a jego stosunek do córki jest wzruszający. Mela, której Scarlett nienawidziła (ale oczywiście to ukrywała) tak naprawdę była dla niej bliska jak rodzona siostra. Bardzo lubię żonę Ashleya, mimo że należała do minionej epoki i nie potrafiła przystosować się do nowych warunków życia. Mimo tego zawsze można było na nią liczyć w decydująym momencie (tak jak wtedy, gdy Scarlett zabiła żołnierza). To właśnie ona, krucha i delikatna istota, uświadomiła pani O'Harze, co tak naprawdę liczy się w życiu. Dzięki niej Scarlett mogła poznać i zrozumieć samą siebie oraz odnaleźć w życiu nową, prawidłową drogę.

Ogólnie mówiąc, książka jest rewelacyjna. W całych trzech tomach (niech nikogo nie odstrasza ta liczba!), które przeczytałam bardzo szybko, nie znalazłam ani jednego nudnego lub nieciekawego momentu. Fabuła, wydarzenia, postacie - wszystko na najwyższym poziomie. Nie ma zbędnego przynudzania wydarzeniami historycznymi, tylko opisane jest życie - prawdziwe życie.

Tę książkę polecam wszystkim, którzy są znudzeni życiem albo mają jakieś poważne problemy, lub po prostu tym, którzy chcą poczytać rewelacyjne dzieło - dzieło, które nigdy nie przeminie. Myślę, że w Scarlett O'Harze znajdą serdeczną przyjaciółkę.

Moja opinia:

Była to bardzo ciekawa powieść, osadzona w czasach wojny secesyjnym o oryginalnym zakończeniu;) W szczególności moją uwagę zwrócił charakter głównych bohaterów, któzy w przeciwieństwie do innych byli egoistami:). Poza tym ciekawe spojrzenie na sprawę niewolnikówWink

PS. To moja ulubiona książka obok Petersburskiego Romansu:D







Wkleiłabym fotki z filmu, ale nie moge, gdyż chcą zabezpieczyć forum przed spamowaniem:/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.opowiadam.fora.pl Strona Główna -> Klasyka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin